autor: Piotr Cieśliński
kosultant: Krzysztof Ziołkowski

NASZ UKŁAD SŁONECZNY

    Do naszej najbliższej kosmicznej rodziny należą: Słońce, dziewięć planet, 66 księżyców, miliony planetoid i komet. To na razie jedyny znany układ planetarny, w którym krążą małe skaliste planety, a na jednej z nich - Ziemi - rozwinęło się życie. Życiu (choć zahartowanemu) sprzyjają również środowiska naszego sąsiada Marsa i jednego z Jowiszowych księżyców - Europy
Na peryferiach Wszechświata
ODKRYWCY PLANET NASZEGO UKŁADU

 
 
 

    Słońce:

  • średnica: 1 390 000 km
  • temperatura: 5500 st. C
  • Powierzchnia: 15,5 mln st. C (środek)
  • obrót wokół osi: 25,4 dnia (równik), 36 dni (okolice biegunów)
    Zewnętrzne warstwy Słońca wirują z różną prędkością. W pobliżu równika jeden obrót zabiera im 25,4 dnia, w okolicach bieguna - 36 dni. W samym centrum Słońca panuje temperatura 15,6 mln st. Celsjusza, ciśnienie - 250 mld atmosfer, a gęstość jest 150 razy większa od gęstości wody. Moc energii wypromieniowanej przez Słońce wynosi 386 miliardów miliardów megawatów. Źródłem energii jest fuz- ja jąder wodoru w jądra helu. W każdej sekundzie ok. 700 mln ton wodoru zamienia się w 695 mln ton helu. 5 mln ton zamienia się w energię promieniowania gamma.
    Powierzchnia Słońca ma temperaturę ok. 5500 st. Celsjusza. Obszary ciemniejsze, tzw. plamy słoneczne, są chłodniejsze o 2000 stopni. Nie do końca wiemy, jak się tworzą plamy. Prawdopodobnie są związane z aktywnością pól magnetycznych. Słońce otacza korona - bardzo rozrzedzony gaz, rozciągający się na miliony kilometrów, rozgrzany do ponad miliona stopni. Z powierzchni Słońca stale wyrzucane są w kosmos strumienie naładowanych cząstek, protonów i elektronów, tworzące tzw. wiatr słoneczny, wiejący z prędkością 450 km/s. Wyjątkowo silne podmuchy tego wiatru, zapoczątkowane silnymi erupcjami na Słońcu, są przyczyną zórz polarnych na Ziemi. Liczba plam na Słońcu rośnie wraz z aktywnością gwiazdy - zwiększaniem się liczby erupcji i protuberancji. Aktywność rośnie i maleje w cyklu jedenastoletnim. Nie wiadomo, dlaczego.
    Słońce ma już ok. 4,5 mld lat. Przez dalsze 5 mld lat będzie tak jak do tej pory spalać wodór (pod koniec tego okresu jednak jego jasność dwukrotnie wzrośnie). Potem, kiedy już wypali się wodór, Słońce przejdzie kolejne stadia starzenia się gwiazdy tej wielkości - zostanie czerwonym olbrzymem, który następnie rozpadnie się, tworząc mgławicę gazów ze stygnącym białym karłem w środku.
Czy i w jaki sposób aktywność słoneczna (liczba plam na Słońcu) wpływa na ziemski klimat? Dlaczego korona słoneczna jest dużo bardziej gorąca od powierzchni Słońca?

Merkury

  •  odległość od Słońca: 58 mln km
  • długość roku (okres obiegu wokół Słońca): 88 ziemskich dni
  • długość doby (okres obrotu wokół własnej osi): 156 ziemskich dni
  • średnica równikowa: 4880 km
  • temperatura na powierzchni: 420 st. C (w południe na równiku), -180 st. C (w nocy)
  • brak księzyców Krąży najbliżej Słońca.

    Odwiedziła go do tej pory tylko sonda Mariner 10 w latach 1973-74. Dzięki jej zdjęciom zobaczyliśmy, że człowiek nie ma tam czego szukać. Podziobany kraterami krajobraz planety przypomina do złudzenia Księżyc.
    Merkury jest większy tylko od Plutona. Jego średnica jest ponad dwa razy mniejsza niż Ziemi. Rozmiarem przewyższają go np. największe księżyce Jowisza (Ganimedes) i Saturna (Tytan). Dawno temu utracił swoją atmosferę. Bliskie Słońce za dnia rozpala jego powierzchnię do ponad 400 stopni Celsjusza, a w nocy, wobec braku atmosfery, szybko łapie siarczysty kosmiczny mróz - 180 stopni poniżej zera. Biorąc to wszystko pod uwagę, można uznać za pewnik, że nie ma tam życia.
    Merkury bardzo wolno obraca się wokół osi. Aż do połowy lat 60. sądzono, że tak jak Księżyc wobec Ziemi, Merkury jest stale skierowany jedną stroną do Słońca. To okazało się nieprawdą. Merkury wykonuje półtora obrotu w czasie pełnego obiegu wokół Słońca. Daje to bardzo dziwny efekt. W pewnych szerokościach geograficznych astronauta na powierzchni planety widziałby normalnie wschodzące Słońce, które dochodzi do zenitu, po czym nagle zatrzymuje się i kawałeczek cofa. Potem znowu podejmuje wędrówkę na zachód i już normalnie zachodzi za horyzontem.
    Po Plutonie Merkury ma najbardziej eliptyczną orbitę z wszystkich planet - zbliża się do Słońca na odległość 46 mln km, po czym oddala do 70 mln km. Przy czym „elipsa" orbity obraca się wokół Słońca. Tej precesji orbity nie potrafiono wyjaśnić za pomocą praw grawitacji Newtona (niektórzy sądzili więc, że pomiędzy Merkurym i Słońcem znajduje się jeszcze jedna planeta, zwana Wulkanem). Dopiero teoria względności Einsteina potrafiła wyjaśnić ruchy Merkurego. Mariner 10 tylko trzy razy przeleciał nad Merkurym. Obiektywy jego aparatów fotograficznych nie objęły całego globu. Do dziś nie wiemy, jak wygląda ponad połowa powierzchni tej planety. NASA rozważa wysłanie kolejnej sondy w pierwszej dekadzie XXI wieku.

Czy powierzchnia planety, której jeszcze nie widzieliśmy, kryje jakieś niespodzianki?

Wenus

  • odległość od Słońca: 108 mln km
  • długość roku (okres obiegu wokół Słońca): 225 ziemskich dni
  • długość doby: 584 ziemskie dni
  • średnica równikowa: 12 100 km
  • Średnia temperatura na powierzchni: 450 st. C
  • brak księżyców

    Jest najjaśniejsza na niebie, oczywiście nie licząc Słońca i Księżyca. Zwana jest siostrzaną planetą Ziemi. Obie planety prawie się nie różnią wielkością. Wenus jest tylko troszeczkę mniejsza i lżejsza. Astronauci na powierzchni Wenus ważyliby niemal tyle samo, co na Ziemi. Powierzchnię planety stale spowijają gęste chmury. Wzrokiem nie można ich przeszyć. Na Ziemi sądzono niegdyś, że pod nimi może kryć się łagodny klimat, roślinność. Tymczasem rzeczywistość rozczarowała. Atmosfera Wenus jest dużo gęstsza niż Ziemi. Chmury składają się ze żrącego kwasu siarkowego. Ciśnienie jest mordercze, prawie sto razy większe niż na Ziemi (takie jak na głębokości kilometra pod powierzchnią ziemskich oceanów). Pierwsze lądujące na Wenus sondy (radzieckie Wenery z początku lat 70.) były zgniatane jak puszki po coca-coli. Powietrze zawiera głównie dwutlenek węgla, gaz cieplarniany. Z tego też powodu temperatura przy powierzchni sięga 500 st. Celsjusza. W takiej temperaturze topi się ołów. Woda, która pewnie kiedyś była na Wenus, do dziś już dawno wyparowała. Nie jest to na pewno kraina marzeń. Nie nadaje się na drugi dom. Życia też się tam nie uświadczy. Po raz pierwszy ziemska sonda dotarła do Wenus w 1962 roku. Był to Mariner 2. Potem planetę odwiedziło ponad 20 sond kosmicznych. Szczególnie upodobali ją sobie Rosjanie. Sonda Wenera 7 była pierwszym w historii statkiem kosmicznym, który wylądował na innej planecie. Pięć lat temu amerykańska sonda Magellan przeniknęła przez wenusjańskie chmury promieniem radaru i wykonała bardzo dokładną mapę jej powierzchni. O nowych misjach na razie nie słychać.

Jak to się stało, że historia naszej siostrzanej planety potoczyła się w tak bardzo odmienny sposób niż Ziemi?

Ziemia

  • odległość od Słońca: 150 mln km
  • długość roku (okres obiegu wokół Słońca): 365 dni
  • długość doby: 1 doba
  • średnica równikowa: 12 760 km

  • Średnia temperatura na powierzchni: 20 st. C

    Gdyby spojrzeć na Ziemię z kosmosu, tak jak na inne planety, to dominowałby niebieski kolor oceanów oraz biały - chmur i lodowych czap polarnych na biegunach. To jedyne miejsce we Wszechświecie, gdzie z pewnością istnieje życie. Prawdopodobnie jedyne miejsce w Układzie Słonecznym, gdzie istnieje woda w stanie płynnym (choć ostatnio podejrzewa się, iż woda jest też pod lodową skorupą Europy, księżyca Jowisza).

Mnóstwo tajemnic kryje przeszłość planety (jak tworzyła się atmosfera, oceany, kontynenty?) oraz wnętrze (jak jest zbudowane, i jak to sprawdzić?). Co jest źródłem pola magnetycznego? Dlaczego co tysiące lat bieguny magnetyczne zamieniają się miejscami? Życie narodziło się na Ziemi czy przyszło z kosmosu?

Księżyc

  • Średnia odległość od Ziemi: 384 400 km
  • Miesiąc księżycowy (od nowiu do nowiu): 29 dni 13 godz.
  • Średnica: 3478 km
  • Temperatura powierzchni: 100 st. C (w południe), -150 st. C (noc)

    To najbliżej Ziemi położone ciało niebieskie. Dzieli nas 400 tysięcy kilometrów. Życia tam dziś nie ma, ale 30 lat temu było. 12 astronautów spędziło tam łącznie kilka dni. Księżyc jest znacznie mniejszy od Ziemi. Nie ma na nim atmosfery. Astronauci musieli nosić grube skafandry, dźwigać na plecach tlen. Mogli to robić swobodnie, gdyż siła ciążenia jest tam sześć razy mniejsza niż na Ziemi. Na skutek braku atmosfery panują tam krańcowe temperatury - upał (do 100 st. C) na oświetlonej przez Słońce stronie i mróz (-150 st. C) po nocnej stronie.
    Do niedawna sądzono, że nie ma tam wody. Potwierdzały to misje Apollo. Astronauci nie stąpali po kałużach ani nie ślizgali się po lodzie. Zastali księżycowe grunty suche jak pieprz. Nie wykryto też wody w skałach, które przyleciły wraz z nimi na Ziemię. Ale pięć lat temu okazało się, że woda jest. Tyle że zmrożona na kamień, zmieszana z gruntem, jak wieczna zmarzlina. Ukryta na dnie kraterów, w zakamarkach, gdzie nigdy nie zagląda Słońce. Odkrycia dokonała sonda Clementine w 1994 roku.
    Rok temu nad Srebrnym Globem zawisła sonda Lunar Prospector, żeby potwierdzić wyniki Clementine. Nowa księżycowa sonda zdołała oszacować ilość lodu na 6 miliardów ton. To powinno starczyć dla sporej ludzkiej kolonii na Księżycu. Co ludzie mieliby tam robić? Zbudować po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca wielkie teleskopy i radioteleskopy, którymi obserwowaliby kosmos bez zakłóceń ziemskiej cywilizacji. Można byłoby też z księżycowego gruntu wydobywać hel-3 - doskonałe paliwo jądrowe. Księżyc w końcu mógłby stać się przystankiem, czy też stacją przesiadkową, w naszych przyszłych podróżach po Układzie Słonecznym.

 Mars

  • odległość od Słońca: 228 mln km
  • długość roku (okres obiegu wokół Słońca): 687 ziemskich dni
  • długość doby: 24 godz. 39 min 35 s
  • średnica równikowa: 6800 km
  • średnia temperatura na powierzchni: 0 st. C (na równiku), od -30 do -150 st. C (na biegunach)
  • dwa księżyce (Fobos i Deimos)

     Z tą planetą wiąże się największą nadzieję na znalezienie życia poza Ziemią. Nie będzie to na pewno inteligentna cywilizacja, ale mogły tam do dziś przetrwać żywe, prymitywne jednokomórkowe organizmy. To jedyna planeta, dla której opracowano scenariusze kolonizacji, czyli rozpisane na stulecia nawodnienie, użyźnienie, zaszczepienie roślinności. Z dotychczasowych badań wyłania się obraz planety, która trzy miliardy lat temu była taka sama jak ówczesna Ziemia. Miała ciepły klimat i wodę. Dlaczego jednak obie planety ewoluowały innymi drogami? Ziemia pozostała żyzna i żywa do dziś, a Mars oziębił się i wysuszył? Tego nie wiemy.
    Atmosfera jest rzadka - ciśnienie ponad sto razy mniejsze niż na Ziemi. W powietrzu głównie dwutlenek węgla, azot, argon i bardzo mało tlenu. Występują cztery pory roku, podobne do ziemskich, ale każda z nich trwa prawie dwa razy dłużej. Doba - jedynie pół godziny dłuższa, ciążenie - trzy razy mniejsze niż ziemskie. Jest zimno. Średnia temperatura - minus 55 st. C. Na równiku w lecie panuje jednak przyjemne ciepło, ok. 27 st. C. Za to bieguny ścina mróz - 133 stopni poniżej zera. Planeta ma równie różnorodną rzeźbę terenu jak Ziemia. Nie brakuje tam wyżyn, gór, wulkanów (największy w naszym układzie Olympus Mons ma 27 km wysokości), kanionów, dolin, urwisk, nizin, depresji. Jedyne czego tam nie ma - to rzek, mórz i oceanów. W pobliże Marsa po raz pierwszy dotarła sonda Mariner 4 w 1965 roku. Pierwszy wylądował rosyjski Mars 3. Najbardziej owocna była jednak misja sond Viking, które lądowały tam w 1976 r. Dwa i pół roku temu rozpoczęła się inwazja ziemskich statków na Marsa. Pierwszy lądował Pathfinder w lipcu 1997 roku (miał na pokładzie automatyczny pojazd Sojourner), a tuż po nim na orbicie planety znalazł się Global Surveyor. Wprawdzie pod koniec 1999 roku dwie następne sondy rozbiły się (Climate Orbiter i Polar Lander), ale przez najbliższą dekadę co dwa lata, gdy Mars będzie znajdował się w sprzyjającej pozycji do Ziemi, będą parami startowały kolejne sondy. Mars był dotąd pechową planetą dla ziemskich sond. Większość misji poniosła fiasko. Żartowano, że w pobliżu Marsa musi żerować galaktyczny potwór żywiący się statkami kosmicznymi. Sondy będą szukać miejsc, gdzie mogła się ukryć woda. Poszukiwania będą prowadzone w pobliżu biegunów, bo podejrzewa się, że woda zalega tam pod powierzchnią w postaci wiecznej zmarzliny.

Czy życie było (jest) na Marsie? Gdzie podziała się woda, której liczne ślady sprzed miliardów lat - wydrążone kaniony, doliny i niecki - dziś widzimy?

Planetoidy

  • odległość od Słońca: od 300 do 600 mln km
  • Rozmiar: od kilkuset metrów do 900 km średnicy

    Spora rodzina małych brył skalnych. Do tej pory skatalogowano ich ponad 10 tys. Największa z nich, Ceres, nie jest ułomkiem - ma 913 km średnicy. 1 stycznia 1801 roku odkrył ją Giuseppe Piazzi i z początku zaliczono ją do rodziny planet. Ale zaraz potem dostrzeżono drugą pod względem wielkości - Pallas (523 km średnicy). W ciągu kilku lat odkryto jeszcze Westę, Juno itd. Okazało się, że pomiędzy Marsem i Jowiszem nie ma jednej planety, są tysiące małych planetek, czyli planetoid. Znamy 26 planetoid o średnicy większej niż 200 km. To najpewniej wszystkie tak duże. Spośród planetoid przekraczających 10 km - dostrzegliśmy tylko połowę. Najmniejszych - poznaliśmy niewiele. Prawdopodobnie milion kilometrowych odłamków skalnych krąży w pasie planetoid.
    Skąd się wzięły? Czy są pozostałością po planecie, która została rozkruszona i rozbita? Chyba nie, bo wszystkie razem zebrałyby się ledwie w ciało wielkości Księżyca. Najpewniej jest na odwrót - tkwią tam od czasu narodzin Układu Słonecznego, a siła grawitacji sąsiedniego Jowisza uniemożliwiła im sklejenie się w całą planetę. Niektóre mają bardzo eliptyczne orbity, które zanoszą je nawet w pobliże Ziemi. One mogą z czasem zagrozić naszej planecie. Gdyby skała średnicy zaledwie 300 metrów grzmotnęła w Ziemię, to wywołałaby eksplozję o sile aż 100 000 bomb zrzuconych na Hiroszimę. Niektóre noszą polskie imiona. Planetoida nr 5889, odkryta 3 marca 1979 roku, otrzymała nazwę Mickiewicz, inna (nr 3836) - Lem.

Czy są litymi skalnymi głazami, czy też luźnym skupiskiem odłamków skalnych? Gęstość jednej z dobrze zbadanych planetoid, Matyldy, jest tylko o 30 proc. większa niż wody. Dlaczego? Jakie jest prawdopodobieństwo, że Ziemia zderzy się z planetoidą?

Jowisz

  • odległość od Słońca: 778 mln km
  • długość roku (okres obiegu wokół Słońca): 11,9 ziemskich lat
  • Długość doby: 9 godz. 50 min
  • średnica równikowa: 143 000 km
  • temperatura na powierzchni: -150 st. C
  • 16 księżyców (największy: Ganimedes)

    Widziany z Ziemi Jowisz wygląda jak gwiazda, jednak świecąca jasnym niemigotliwym blaskiem. Po Wenus jest to najjaśniejsza z planet. Jego tarcza jest bardzo barwna. Przeważają odcienie czerwonawe, brunatne i oliwkowozielone. Wzdłuż równika biegną ciemne smugi, występują też liczne plamy, np. „Wielka Czerwona Plama", czyli olbrzymi huragan wirujący w tym samym miejscu planety co najmniej od 300 lat.
    Ta planeta to wielka kula gazu - głównie wodoru i helu, z dodatkiem metanu i amoniaku. W 1995 roku wleciał w nią próbnik wysłany z sondy Galileo. Póki nie zgniotło go ciśnienie, przesyłał na Ziemię wieści o tym, co widział - o piorunach, składzie chemicznym, ciśnieniu, coraz wyższej temperaturze. Na kuli z gazu żyć się nie da. Wielkie nadzieje stwarzają natomiast księżyce Jowisza, a zwłaszcza cztery największe - Io, Europa, Ganimedes i Kallisto. Io jest wulkanicznie aktywny, co oznacza, że ma gorące wnętrze. Z kolei Europa jest skuta lodem. Ten lód jednak jest popękany i skruszony. Astronomowie przypuszczają, że pod nim może się kryć ocean płynnej wody o głębokości nawet 100 kilometrów. W takim oceanie, mimo że bez dostępu powietrza, mogłyby rozwinąć się jakieś formy życia.
    Jowisza po raz pierwszy odwiedziły sondy Pio- neer 10 i 11, a potem Voyager 1 i 2. Od czterech lat na orbicie planety znajduje się sonda Galileo. Planuje się następne misje, które będą skierowane na księżyc - Europę. Jedna z planowanych sond miałaby przebić lodową skorupę i sprawdzić, co też znajduje się pod nią.

Dlaczego Wielka Czerwona Plama tkwi w tym samym miejscu co najmniej od 300 lat? Dlaczego pierścienie Jowisza są ciemne, w przeciwieństwie do pierścieni Saturna? Czy na którymś z księżyców Jowisza jest życie?

 Saturn

  • odległość od Słońca: 1427 mln km
  • długość roku (okres obiegu wokół Słońca): 29,5 ziemskich lat
  • długość doby: 10 godz. 32 min
  • średnica równikowa: 120 540 km
  • temperatura na powierzchni: -180 st. C
  • 18 księżyców (największy - Tytan)

    Przepięknie wygląda w lunecie dzięki swoim pierścieniom, najwspanialszym w Układzie Słonecznym. Ale astronomów fascynuje nie tyle ta wielka gazowa kula, jaką jest Saturn, lecz największy z jego księżyców. Nazywa się Tytan. Spowija go gęsta atmosfera (to wyjątkowe wśród księżyców), złożona z azotu i metanu. Podobnie wyglądała ziemska atmosfera sprzed 4 mld lat. Sondy Pioneer 11 i Voyager 1 i 2 nie potrafiły dostrzec przez chmury powierzchni tego księżyca. Kto wie, być może na powierzchni Tytana już powstały cząsteczki organiczne i rodzą się pierwsze, prymitywne organizmy. W roku 2004 doleci do Saturna sonda Cassini, a na Tytana opuści się lądownik Huyghens. Wtedy może dowiemy się, czy Tytan jest „drugą Ziemią".

Czy na Tytanie są warunki sprzyjające życiu? Co dzieje się na jego powierzchni, czy są tam metanowe morza? Dlaczego Saturn wytwarza dwa razy więcej ciepła niż go otrzymuje ze Słońca? Skąd się wzięły przepiękne pierścienie?

Uran

  • dległość od Słońca: 2871 mln km
  • długość roku (okres obiegu wokół Słońca): 84 ziemskie lata
  • długość doby: 17 godz. 15 min
  • Średnica równikowa: 51 120 km
  • temperatura na powierzchni: - 210 st. C
  • 20 księżyców (największy - Tytania)
  •  
  •     Pierwsza planeta dostrzeżona za pomocą teleskopu. Inne widać gołym okiem. Dopiero w roku 1977 odkryto, że Urana również otaczają pierścienie, choć słabe, nie takie wspaniałe jak u Saturna. W 1986 r. odwiedził go Voyager 2. Uran ma zapewne skaliste jądro, które otacza płynny płaszcz, będący mieszaniną wody, amoniaku i metanu. Płaszcz jest otulony grubą atmosferą, w której przeważają najlżejsze gazy - wodór i hel. Dziś, po odkryciu w 1999 r. pięciu nowych księżyców, znamy aż 20 księżyców tej planety - rekord w skali Układu Słonecznego.
    Oś obrotu Urana jest nachylona niemal równolegle do płaszczyzny orbity. Dlaczego? Wszystkie inne planety mają osie obrotów tylko lekko nachylone, co w przypadku np. Ziemi lub Marsa daje efekt zmieniających się pór roku. Dlaczego Uran nie wytwarza w swym wnętrzu więcej ciepła niż dostaje go ze Słońca, jak w wypadku innych gazowych planet?

    Neptun

    • odległość od Słońca: 4497 mln km
    • długość roku (okres obiegu wokół Słońca): 165 ziemskich lat
    • długość doby: 19 godz. 6 min
    • średnica równikowa: 49 530 km
    • temperatura na powierzchni: -210 st. C
    • 8 księżyców (największy - Tryton)

        Przypomina Urana. Jest podobnie zbudowany. Zbliżył się do niego Voyager 2 w 1989 r. Interesujący jest jego największy księżyc, aktywny wulkanicznie Tryton o średnicy 2700 km. Krąży on w przeciwnym kierunku wokół planety niż inne księżyce.

    Bieguny magnetyczne planety są w innych punktach niż geograficzne. Dlaczego? Co napędza huraganowe wiatry na Neptunie, skoro planeta jest daleko od Słońca, które jest motorem zmian pogodowych?

    Pluton

    • Średnia odległość od Słońca: 5913 mln km
    • długość roku (okres obiegu wokół Słońca): 249 ziemskich lat
    • długość doby: 6 dni 9 godz. 17 min
    • średnica równikowa: 2320 km
    • temperatura na powierzchni: -230 st. C
    • 1 księżyc (Charon)

        Z jego perspektywy Słońce jest jedynie drobnym świecącym punktem, niemal jak inne gwiazdy. Do Plutona nie dotarła jeszcze żadna sonda. Pluton jest bardzo mały, i - jak na planetę - waży bardzo niewiele. Tuż po jego odkryciu sądzono, że jego masa dorównuje ziemskiej. Z czasem obniżano szacunki kilkakrotnie. W 1978 roku odkryto, że Pluton nie jest samotny - ma naturalnego satelitę (nazwano go Charonem), więc to, co do tej pory brano za jedną planetę, jest w rzeczywistości układem dwóch ciał. Dziś szacuje się masę planety na zaledwie jedną pięćsetną masy Ziemi. Pluton i Charon są zawsze skierowane do siebie tą samą stroną - jedyny taki przypadek w naszym układzie. Pluton ma dużo bardziej eliptyczną orbitę niż inne planety (w związku z tym czasem jest bliżej Słońca niż Neptun). Płaszczyzna jego orbity jest nachylona do płaszczyzny innych orbit. Zdaniem wielu astronomów - Pluton nie pasuje do rodziny planet. Jest tylko przedstawicielem, choć największym, tzw. pasa Kuipera, drugiego pasa planetoid rozciągającego się za Neptunem. W 1998 r. zaproponowano, by Plutona wpisać na listę planetoid. Na razie jednak Unia Astronomiczna - zasypana protestami, głównie astronomów amerykańskich - nie zmieniła statusu Plutona.

    Czy Charon narodził się wraz z Plutonem, czy też Pluton go przechwycił? Co znaczą jasne i ciemne plamy na powierzchni planety?

    Pas Kuipera

    • odległość od Słońca: od 4500 mln km do 15 mld km

        Pierwszą planetoidę trans-Neptunową odkryto siedem lat temu. Oznaczono ją 1992QB1. Do dzisiaj znamy już ponad 200 takich lodowo-skalnych obiektów, a średnica największego przekracza 800 kilometrów. Niektóre poruszają się po podobnej orbicie jak Pluton. Sporo z nich ma niezwykłą, czerwonawą barwę. Nie wiadomo, co nadaje im ten kolor. Szacuje się, że w pasie Kuipera krąży co najmniej 35 tys. ciał o średnicy większej niż 100 km, czyli kilkaset razy więcej tak dużych obiektów niż w pasie planetoid. Lodowych odłamków o średnicy do 20 km powinno być tam aż 100 mln!

    Czy w pasie Kuipera są obiekty równie duże jak Pluton? Czy pas Kuipera jest źródłem krótkookresowych komet?

    Obłok Oorta

    • Odległość od Słońca: 1 rok świetlny (dla porównania - do najbliższej nam gwiazdy jest 4,25 lat świetlnych)
    • Liczba komet w obłoku - setki miliardów

        Hipotetyczne siedlisko „uśpionych komet". Jego istnienie zaproponował 40 lat temu holenderski astronom Jan Oort. Kulisty obłok złożony z miliardów drobnych lodowych ciał. Czasem jedno z nich zostaje popchnięte w głąb układu. Wtedy rodzi się kometa. Bliżej Słońca topi się jej powierzchnia, z gazów i pyłu tworzy się gazowa głowa komety (do miliona kilometrów średnicy), za nią rozwija się warkocz. Jądro komety ma od kilkuset metrów (np. kometa Wirtanena) do kilkunastu kilometrów średnicy (np. kometa Halleya). Zbudowane jest z wodnego lodu, zamrożonych gazów (dwutlenku węgla, metanu, amoniaku) i pyłów.

    Czy obłok Oorta istnieje? Czy Słońce ma niewidocznego towarzysza, gwiazdę Nemezis, której przejścia przez obłok wywołują deszcze komet?

    Na peryferiach Wszechświata

        Od czasów Kopernika wiemy, że mieszkamy na jednej z planet, które krążą wokół Słońca. 70 lat temu dowiedzieliśmy się, że nasza galaktyka, Droga Mleczna, jest tylko jedną z miliardów innych galaktyk, które stale oddalają się od siebie. Przed 40 laty zdołaliśmy oderwać się od Ziemi, a już dziś cztery sondy (Pioneer 10 i 11, Voyager 1 i 2) opuszczają Układ Słoneczny. Zaledwie w 1992 roku odkryliśmy planety wokół innych gwiazd. Co dalej? Od Galileusza podglądamy kosmos za pomocą teleskopów, które dziś obserwują nie tylko w świetle widzialnym, ale i w podczerwieni, ultrafiolecie, mikrofalach, promieniach rentgenowskich i gamma, a także nasłuchujemy wszelkich odgłosów spoza Ziemi za pomocą radioteleskopów. Potrafimy więc już dość dobrze określić swoje miejsce we Wszechświecie. Żyjemy w pobliżu gwiazdy typowej wielkości i wieku, w odległości mniej więcej 25 tys. lat świetlnych od środka Drogi Mlecznej. Dopiero w XX wieku astronomowie odkryli, że oprócz naszej istnieją w kosmosie inne galaktyki. Przez wiele lat wierzyli, że obserwowane rozproszone po niebie niewyraźne plamki, mgławice, to gazowe obłoki na granicy Drogi Mlecznej. Dopiero w latach 20. młody Edwin Hubble zmierzył odległości od tych obiektów i wykazał, że są daleko poza jej obrębem. Droga Mleczna przewodzi gromadce kilkunastu małych galaktyk, które wałęsają się w odległości kilkuset tysięcy lat świetlnych. Towarzyszą nam m.in. Wielki i Mały Obłok Magellana. Najbliżej jest galaktyka karłowata w Strzelcu, którą właśnie nasza Galaktyka pochłania od kilkuset milionów lat. Taki galaktyczny kanibalizm jest rzeczą normalną w kosmosie, choć - jak dziś podejrzewamy - przed miliardami lat był dużo częstszy. Większe galaktyki pochłaniają mniejsze i rosną w siłę. Kosmiczny teleskop Hubble'a w ostatnich kilku latach był świadkiem wielu takich „uczt". W odległości 2 mln lat świetlnych znajduje się podobnej wielkości galaktyka Andromedy (najdalszy obiekt widoczny gołym okiem z Ziemi). Droga Mleczna, Andromeda i trzecia spora galaktyka Trójkąt wraz z gromadką kilkudziesięciu otaczających je lilipucich galaktyk tworzą tzw. Grupę Lokalną. Gromady galaktyk to prawdziwe wyspy gwiazd otoczone pustką przestrzeni kosmicznej. Jeszcze całkiem niedawno temu wierzono, że są równomiernie rozmieszczone w próżni niczym rodzynki w cieście. Tymczasem kilkanaście lat temu okazało się, że gromady skupiają się w jeszcze więsze twory - paciorkowato-włókniste struktury, zwane supergromadami. Nasza Grupa Lokalna należy do niciowatej, wyciągniętej jak guma do żucia, Supergromady Lokalnej (przewodzi jej Gromada w Pannie, skupiająca tysiące galaktyk, oddalona o jakieś 50 mln lat świetlnych). Supergromady układają się w rozległe płachty, jakby ścianki kosmicznej pianki, gigantycznych bąbli materii, we wnętrzu których znajduje się zupełna pustka. 10 lat temu zaobserwowano ścianę galaktyk rozciągającą się na przestrzeni pół miliarda lat świetlnych. Ta bariera, największa znana pojedyncza struktura we Wszechświecie, została ochrzczona nazwą „Wieki Mur".

    ODKRYWCY PLANET NASZEGO UKŁADU

    Już starożytni Grecy znali - widoczne gołym okiem - Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza i Saturna. Do końca XVIII w. nikt nie podejrzewał istnienia następnych planet. Odkrycie Urana zaszokowało świat. Dokonał tego sir William Herschel (1738-1822). Astronom urodził się w Hanowerze w Niemczech. Podobnie jak ojciec i brat, był muzykiem, grał na oboju w pułkowej orkiestrze. W 1757 r. wyemigrował do Anglii. Tam kontynuował karierę muzyka, lecz jego pasją stała się astronomia i budowa teleskopów. Wolne chwile, również przerwy w wieczornych koncertach, spędzał na obserwacjach nieba. 13 marca 1781 roku, przeszukując niebo w gwiazdozbiorze Bliźniąt, zauważył gwiazdę, która wydała mu się większa niż sąsiednie. Uznał ją początkowo za kometę, ale wkrótce okazało się, że to nowa planeta, która krąży dwa razy dalej od Słońca niż Saturn. Herschel nazwał ją Georgium Sidus, na cześć króla Jerzego III. Potem nazywano też ją imieniem odkrywcy, ale w końcu zgodnie z tradycją sięgnięto po imię z mitologii. Za odkrycie Herschel otrzymał szlachectwo i został nadwornym astronomem króla. Kiedy zaczęto precyzyjniej liczyć orbitę, po której krąży Uran, okazało się, że jego ruchów nie można wyjaśnić siłą przyciągania Słońca i znanych planet. W roku 1844 obliczenia wskazujące na obecność dalszej niż Uran planety przeprowadził John C. Adams (1819-1892), 24-letni astronom z Cambridge. Jego mistrz prof. Challis poradził mu przedstawić wyniki George'owi Airy'emu, dyrektorowi obserwatorium w Greenwich. Airy zlekceważył je. Tymczasem problemem zakłóceń w ruchu Urana zajął się młody francuski matematyk Urbain Jean Leverrier (1811-1877). Wyniki obliczeń niezwłocznie opublikował, a jedna z kopii jego pracy trafiła też do obserwatorium Greenwich. Dopiero wtedy Airy uświadomił sobie wagę sprawy i jako że w Greenwich nie było odpowiedniego teleskopu, zdecydował się zlecić obserwacje prof. Challisowi. Anglicy mieli jednak pecha. Leverrier przesłał swoje wyniki również do Berlina, gdzie pracował Johann Galle (1812-1910). Niemiecki astronom 23 września 1846 r. skierował teleskop w miejsce wskazane przez Leverriera i już po kilku minutach odnalazł obiekt, którego nie było na mapie nieba - Neptuna. Potem prof. Challis, przeglądając swoje szkice, stwierdził, że dwukrotnie widział planetę już w pierwszym tygodniu poszukiwań. Nie dokonał jednak potrzebnego porównania i tak oto odkrycie Neptuna wymknęło mu się z rąk. Kilkadziesiąt lat później okazało się, że obecność Neptuna nie wyjaśnia wszystkich perturbacji Urana. Zaczęto więc podejrzewać istnienie kolejnej planety. Obliczenia, gdzie powinna się znajdować, wykonał na początku tego wieku Percival Lowell (ten sam, który wierzył w inteligentną cywilizację na Marsie). Nie wypatrzył jednak nowej planety. Znalazł ją dopiero - i to w innym miejscu niż wskazywały obliczenia - Clyde Tombaugh (1907-1997). Był on astronomem-samoukiem, pracował na farmie ojca w Kansas, a wieczorami obserwował niebo przez własnoręcznie skonstruowany teleskop. Kiedy wysłał swoje rysunki nieba do Obserwatorium Lowella w Flagstaff w Arizonie, zaproponowano mu pracę. 24-letni Tombaugh przeniósł się do Flagstaff i przez dziesięć miesięcy porównywał tysiące zdjęć nieba, poszukując jasnej plamki planety, która przesuwałaby się na tle gwiazd. - To było nudne, ale nie bardziej niż praca na farmie - opowiadał. 18 lutego 1930 r. dostrzegł planetę. Dopiero po tym odkryciu skończył studia. Planetę nazwano imieniem boga podziemi Plutona, co czyniło zadość tradycji, a także uczciło Percivala Lowella (jego inicjały są zgodne z pierwszymi literami nazwy planety). Pluton to jedyna planeta odkryta przez Amerykanina. Po jego odkryciu w 1930 r. w USA zapanowała prawdziwa plutomania. To wtedy Disney ochrzcił imieniem Pluto psa Myszki Miki. Konsultant prof. Krzysztof Ziołkowski jest sekretarzem naukowym Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie
     

    Powrót do stronyXXXV Zjazdu Fizyków PolskichPowrót do strony głównej Encyklopedii Kosmosu
       E-mail:ptf@physics.uwb.edu.pl