3.1 Wkład do kulturyNasze życie wzbogaca się i nasze perspektywy zmieniają się np. przez wiedzę o heliocentrycznym układzie, kodzie genetycznym, rozszerzaniu się Wszechświata czy zrozumieniu, dlaczego SSSłońce świeci, a niebo jest niebieskie. Istota problemu została elegancko, aczkolwiek z pewną dozą arogancji wyłożoną przez Boba Wilsona (pierwszego Dyrektora Fermilabu, dużego laboratorium fizyki cząstek pod Chicago), który na pytanie Komisji Kongresu Stanów Zjednoczonych "W jaki sposób laboratorium przyczyni sie do obrony kraju?", odpowiedział "W żaden, ale uczyni go wartym obrony". Powszechnie wśród naukowców panuje przekonanie, żeby unikać wysuwania kulturowych argumentów za upowszechnianiem i rozwojem nauki. Stanowi to zjawisko sięgające korzeniami do starożytności, jak pokazuje następujący dialog z "Rzeczpospolitej" Planona:
Sądzę, że naukowcy powinni wyraźniej odwoływać sie do kulturowych argumentów. W szczególności, państwowe wydatki na fizykę cząstek mogą i powinny być motywowane na gruncie kulturowym. Upowszechnianie fizyki cząstek pomaga i jest względnie łatwo przekonać większość ludzi, że ludzkość jako całość powinna kontynuować badania tych granic wiedzy; i stać ją na zrobienie tego. Powołując się na fizykę cząstek, nie sposób nie pokusić się o przypomnienie tak zwanych produktów ubocznych, takich jak światowa pajęczyna WWW (World Wide Web), która została wymyślona w CERN-ie (więcej przykładów przytoczę później, ale moim zdaniem, dostarcza to drugorzędnych argumentów, a wkład do rozwoju nauki powienien być stawiany na pierwszym miejscu. Z własnego doświadczenia wiem, że opinia publiczna zazwyczaj znajduje kulturowe argumenty, nie tylko dostrzegając niespodziewane korzyści z nauki. I jest niebezpiecznie opierać argumenty na na przykładach produktów ubocznych, które mogą nie stawić czoła uważnej analizie. |